Nowy dom "Betel"

Margita Kotas
Niedziela 41 (281)/98

2018-01-18 23:11:30

Władysławów

Jestem zaskoczona, kiedy Andrzej rzuca informację: "to nasz domek", wskazując na świeżo wybielony budynek. Ładny mi domek, przecież to budynek, który mógłby pomieścić szkołę - ta myśl towarzyszy mi w drodze do miejscowej kaplicy, w której odbędzie się pierwsza część uroczystości. Dziewczęta z Ruchu Światło-Życie, z którymi tu przyjechaliśmy, zostają w kaplicy - to one zapewnią oprawę muzyczną Mszy św. i uroczystości poświęcenia domu. Ja decyduję się na wizytę w domu, by przyjrzeć się ostatnim przygotowaniom do tego wydarzenia. Okazuje się, że niewiele pomyliłam się w ocenie. W budynku, który obecnie jest domem "Betel", mieściła się szkoła podstawowa.

Dobrzy ludzie z Władysławowa

Władysławów k. Miedźna. Na pierwszy rzut oka wioska, jakich wiele w Polsce. Spostrzegam jednak, że podwórka tutejszych gospodarstw jakieś ładniejsze i czystsze niż gdzie indziej, domy jaśniejsze. Może to słońce, które od rana świeci mocniej niż w poprzednich dniach, a może jednak to zasługa mieszkańców Władysławowa, którzy gospodarzą z sercem. Na pewno kawałek serca włożyli w budowę kaplicy, która służy im i letnikom, jakich w okresie lata Władysławów gości z każdym rokiem coraz więcej. Teraz mogą modlić się razem: rolnicy, wczasowicze i ci, którzy niedawno porzucili Częstochowę dla ciszy i piękna, które tu panują niepodzielnie. Tych ostatnich mieszkańców Władysławowa stale przybywa, mówi się o nich: "ci bogaci z miasta", ale określenie to nie ma pejoratywnego znaczenia. Wszyscy razem bowiem potrafili ułożyć plan powołania do życia kaplicy i - co więcej - "zmusić" proboszcza parafii Miedźno, do której to należy Władysławów, do wprowadzenia tych planów w czyn. Ks. Antoni Kleta godząc się na ten plan, przechytrzył jednocześnie swych parafian. Obiecał pomoc finansową w zamian za przyjęcie na patrona kaplicy swojego imiennika - św. Antoniego. A że ludzie tu dobrzy i zgodni kaplica wkrótce powstała i św. Antoni wysłuchuje w niej próśb i nieustannego dziękczynienia.

Jest jeszcze jeden przejaw dobroci mieszkańców wioski. Kiedy 4-klasowa szkoła podstawowa przeniosła się z nie wystarczającego jej potrzebom budynku, trzeba się było wspólnie zastanowić, co z nim dalej począć. Propozycji było wiele. Jedną z nich złożyło "Betel", poszukujące nowego domu dla swych podopiecznych. Wszystkie propozycje trafiły "pod młotek". Rada Gminy na czele z wójtem, Kazimierzem Golbą, uznając głos mieszkańców Władysławowa, postanowiła oddać budynek ruchowi. Społeczność uznała bowiem, że idea to piękna i potrzebna, a choć gmina nic na niej nie zarobi, to i tak jest ze wszech miar pożyteczna.

Szkoła zamieniona w dom

To nie było takie łatwe - mówią ci, którzy odbierali ten budynek półtora roku temu. Wiadomo, po wieloletnim urzędowaniu w szkole milusińskich, którzy aniołkami na pewno nie są, stan budynku pozostawiał wiele do życzenia. Wymagał gruntownego remontu, do którego zabrano się metodą gospodarczą. Prace adaptacyjne trwają już półtora roku i nie zostały jeszcze ukończone, ale po wejściu do budynku czuje się prawdziwie domową, ciepłą atmosferę. Zasługa to wielka Mietka Musiała, który remontował dom własnymi rękoma, ale i jego mieszkańców - dwunastki pensjonariuszy i ich "mamy", oficjalnie zwanej dyrektorką, Kasi Bystrej. Oglądając kolejne pokoje, przekonuję się, że jedynie ich wielkość przypomina o pierwotnym przeznaczeniu budynku. Zamiast surowych klas, ławek i tablic podziwiam wygodnie urządzone pokoje, hol - wyposażony w fotele, pełniący funkcję sali rekreacyjnej, łazienki, które w niczym nie przypominają tych, które pamiętam z własnej szkoły. Z pracującej dziś pełną parą kuchni wydobywają się wspaniałe zapachy. Nie na długo jednak zagrzewam w niej miejsca, brak wolnej przestrzeni, chyba że przyszłam pomagać. Wycofuję się więc i ciekawie obchodzę dom wokoło. Przed frontonem rabaty z kwiatami i niedawno posadzone drzewka iglaste, za domem spory teren obsiany trawą - idealne miejsce na ognisko, z którego skrzętnie korzystają nie tylko pensjonariusze domu, ale i inne wspólnoty należące do "Betel". Teraz już wiem, dlaczego właśnie we władysławowskim domu odbywają się zabawy sylwestrowe Wspólnoty. Wcześniej trudno mi było wyobrazić sobie, jak mieszczą się wszyscy jej członkowie i przyjaciele. Tak jak wśród dobrych ludzi znalazło się miejsce na wspólnotę osób niepełnosprawnych, tak w jej domu znajdzie się miejsce dla każdego.

Pierwsza wizyta Pasterza

Jak Władysławów Władysławowem Pasterza diecezji w nim jeszcze nie było. Nic dziwnego, że 9 września - dzień poświęcenia i oficjalnego otwarcia domu "Betel" - jest ważny nie tylko dla samych zainteresowanych, ale i dla mieszkańców wioski, którzy udzielili im gościny. Uroczystość rozpoczęła się przed udekorowaną kaplicą serdecznym przywitaniem dostojnego gościa - abp. Stanisława Nowaka. W drzwiach świątyni przedstawiciele Władysławowa witają Księdza Arcybiskupa chlebem i solą. Już wewnątrz, walcząc z tremą, wyrazy uszanowania składają dzieci szkolne, słowa powitania kieruje również Ksiądz Proboszcz. Ksiądz Arcybiskup ciekawie rozgląda się po skromnej, ale własnej kaplicy mieszkańców wsi. W słowach powitania wyraża dumę z pasterzowania tak gorliwym wiernym. Słowa szczególnie ciepłe kieruje jednak do tych, którzy są bohaterami tej uroczystości - do mieszkańców domu "Betel'. W homilii Metropolita przybliża teologię cierpienia i miłosierdzia, tak trudną do przyjęcia przez ludzi zdrowych, podkreślając, jak ważny jest udział chorych w życiu ludzi im towarzyszących: "Ludzie chorzy dają nam wiele dobra, bo są bliżej Chrystusa. Ci, których nazywamy nie dość sprawnymi z powodu cierpienia, krzyża, wzbogacają świat zdrowych, serca zdrowych". Do zdrowych należy pełna miłości obecność w życiu chorych. Przykładem tej pięknej postawy są młodzi ludzie z "Betel', którzy niosąc pomoc ludziom chorym, stają się rękami Chrystusa. Swój udział w tak pięknym dziele mają również mieszkańcy Władysławowa, którzy swe miejsce zamieszkania uczynili przyjaznym ludziom potrzebującym.

Dom Dobrego Pasterza

W procesji przechodzimy z kaplicy św. Antoniego pod dom "Betel'. Nadszedł moment poświęcenia i oficjalnego otwarcia domu, który przecież służy jego mieszkańcom już od roku. Historię placówki przybliża jej dyrektor - Katarzyna Bystra, uzasadniając potrzebę powstania. Do domów "Betel" pensjonariusze trafiają na prośbę różnego typu placówek opiekuńczo-wychowawczych i domów dziecka, które mają obowiązek zapewnić byt swym podopiecznym po ukończeniu przez nich 18 roku życia. Obecnie dom zamieszkuje 12 pensjonariuszy, docelowo może się w nim pomieścić jeszcze 3, istnieje więc potrzeba powołania do życia kolejnego, nowego domu, gdyż propozycji przyjęcia chorych jest coraz więcej. Dowodzi to, że "Betel" cieszy się rosnącym wciąż zaufaniem. Pociąga to jednak za sobą konieczność podejmowania coraz szerszych działań, z czego najtrudniejszym jest zebranie ogromnych funduszy potrzebnych do zakupienia i otwarcia każdego nowego domu. Wystąpienia kolejnych mówców mogą budzić nadzieję, że wspólnota "Betel" nie zostanie w swych staraniach sama.

W chwili poświęcenia przypominam sobie jedno ze zdań homilii: "Życzę, byście w Waszym domu czuli się jak u Boga". Dom będzie nosił imię Pana Jezusa Dobrego Pasterza, w domowej kaplicy zamieszka również Matka Boża Częstochowska w podarowanym przez Księdza Arcybiskupa wizerunku. Znak to, że jego mieszkańcy polecać będą trudy codzienności Bożemu Miłosierdziu i Matce Miłosierdzia. Czynić to będą razem - podopieczni i ich opiekunowie, wszak to ich wspólny, pełen ciepła i miłości dom. Zanim stąd wyjadę mam możliwość przyjrzenia się, jak życie w domu "wraca do normalności". Jadalnia zamienia się znów w pokój mieszkalny, blaty stołów ustępują miejsca wersalkom, pożyczone krzesła ładowane są do furgonetki. "Na raty" są odwożeni mieszkańcy dwóch częstochowskich domów "Betel". Opiekunowie zwalniają nieco wysokie obroty, jakie towarzyszyły przygotowaniom i przebiegowi uroczystości. Emocje dnia pomału ustępują zmęczeniu, a mnie znów przypomina się fragment homilii Księdza Arcybiskupa: "Dotykacie krzyża, posługując chorym. Bądźcie cierpliwi, konsekwentni, nie męczcie się. Zmęczenie ludzi dobrych byłoby katastrofą".

Zaprzyjaźnione strony