Domy Miłości

Jadwiga Knie-Górna
Przewodnik Katolicki nr 49, 9.12.2007 r.

2017-11-05 21:25:06

Na południu Polski jest takie miejsce, w którym osoby niepełnosprawne fizycznie lub umysłowo znajdują nie tylko prawdziwy dom, ale także tak bardzo potrzebną im akceptację i miłość bliźniego.

Tym miejscem są wspólnoty Międzynarodowego Katolickiego Ruchu Dobroczynnego Betel, co po hebrajsku znaczy Dom Boży. Ruch Betel, który powstał w 1990 roku, wyrósł z częstochowskiego duszpasterstwa akademickiego „Emaus", prowadzonego przez ks. Mariana Dudę. Jak wspomina Andrzej Kalinowski, prezes ruchu Betel, działalność tej organizacji wypłynęła z potrzeby młodych, gorących serc, zaangażowania, zapału i przyjaźni. Pierwszy turnus z osobami niepełnosprawnymi „Emaus" zorganizowało w 1991 roku.-Tak nas poprowadziła historia, tak chciała Opatrzność, żebyśmy doszli do takiej działalności, jaką prowadzimy obecnie - stwierdza Andrzej Kalinowski.

Pochylają się nad słabszymi braćmi

Najważniejszym ogniwem ruchu Betel są Wspólnoty Życia, czyli domy, w których mieszkają osoby niepełnosprawne wraz z opiekunami. Wachlarz niepełnosprawności jest tutaj bardzo szeroki: są osoby z niepełnosprawnością ruchową, z upośledzeniem umysłowym, lżejszym bądź znacznym. Są to prawdziwe domy, w których osoby niepełnosprawne mają zagwarantowany pobyt do końca swoich dni życia. Mieszkańcami są w 90 proc. osoby, które trafiły tutaj z państwowych domów dziecka czy też z ośrodków szkolno-wychowawczych, nieposiadające zarówno rodziców, jak i rodzin. Wspólnoty Życia tworzą kameralne domy, w których mieszka od 2 do 15 osób niepełnosprawnych. Razem z nimi na stałe mieszkają ich opiekunowie, osoby samotne, które - jak podkreśla prezes wspólnot - decydują się na poświęcenie całego swojego życia człowiekowi słabszemu duchem i ciałem, w którym starają się dostrzegać samego Jezusa Chrystusa. W ramach Wspólnoty Życia funkcjonują także domki chronione. W domach tych żyją osoby niepełnosprawne będące w miarę samodzielne, niewymagające stałej obecności opiekunów.
Domy Betel niewiele różnią się od domów Wspólnoty Arki założonych przez Jeana Yaniera. Zresztą obie organizacje nie tylko bardzo często ze sobą współpracują, pomagają sobie, ale przede wszystkim przyjaźnią się. Jak tłumaczy Andrzej Kalinowski, kiedy powstawał ruch Betel, jego założyciele nie mieli pojęcia o istnieniu Jeana Vaniera ani o istnieniu Wspólnoty Arka.
- Myślę, że w Polsce byliśmy pewnymi prekursorami w tej dziedzinie, uczyliśmy się na własnych błędach i na sobie. Dzięki temu niewątpliwie mamy swoją własną historię - podkreśla Andrzej Kalinowski.

Nic bez duchowego wsparcia

Kolejnym ważnym ogniwem ruchu Betel są Wspólnoty Spotkania, które gromadzą przede wszystkim rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi; ewentualnie są to wspólnoty integracyjne z osobami niepełnosprawnymi oraz osobami w starszym wieku. Jak zaznacza prezes Betel, małżeństwa, które angażują się w pracę tej gałęzi ruchu, wywodzą się z ich wspólnot. Spoza tego kręgu, niestety, nie ma chętnych osób do podjęcia tak trudnego wyzwania. Wszystkie federacje funkcjonują na zasadzie własnego grafiku i rytmu wyznaczonej rocznej pracy. Łączą ich comiesięczne spotkania, których centrum stanowi Eucharystia, rekolekcje, a także wspólne świętowanie. Ważne są też turnusy rehabilitacyjne.
Natomiast Federacja Wspólnot Wspomagających działa na rzecz Wspólnoty Życia oraz Wspólnoty Spotkania i tworzą ją różnego rodzaju podmioty prawne, stowarzyszenia, fundacje, domy wypoczynkowe, działalność medialna, czyli szeroko pojęta działalność na rzecz środowiska osób niepełnosprawnych.
- Jednak bez wsparcia duchowego, nie byłoby takich owoców. Za naszego ojca duchowego uważamy abp. Stanisława Nowaka, który od samego początku istnienia naszego ruchu patronuje wszystkim naszym działaniom. Mamy też szereg kapelanów, którzy opiekują się poszczególnymi wspólnotami, w różnych rejonach kraju. - Z ruchem Betel jest także bardzo zaprzyjaźniony bp Antoni Długosz, z którym wiąże się ciekawa historia. Zanim został biskupem, założył wspólnotę spotkania rodziców dzieci niepełnosprawnych. Dzisiaj ta wspólnota, która będzie obchodziła 22. rocznicę swojego istnienia, wchodzi w skład naszego ruchu - dodaje Andrzej Kalinowski. Biskup Długosz co roku odwiedza wiele wspólnot Betel, udziela sakramentów I Komunii Świętej oraz bierzmowania osobom niepełnosprawnym. Jego zasługą jest również to, że we wspólnotach Betel udziela się tych sakramentów nie tylko Polakom, ale i innym narodowościom. Osoby te często miały trudności z ich otrzymaniem z powodu swej niepełnosprawności.

Przekroczyli już wiele granic

W sposób naturalny ruch Betel przekroczył granice Polski. Wszystko zaczęło się od Białorusi, gdzie „za mężem" wyjechała jedna z wolontariuszek ruchu i zaczęła kontynuować swoją pracę na rzecz wspólnot. W tej chwili ruch prowadzi tam trzy świetlice dla osób niepełnosprawnych. Ich poczynaniom patronuje bp Władysław Blin z diecezji witebskiej. Wszystkie pozostałe przedsięwzięcia za granicą rozwijały się podobnie - na podstawach przyjaźni, powiązań i zaangażowania w ruchu Betel. Dzięki temu działa on dziś również: na Litwie, w Czechach, na Ukrainie, w Wielkiej Brytanii oraz Kosowie. Jak zaznacza Andrzej Kalinowski, głównym celem ruchu jest utrzymanie tej działalności, która już istnieje, ale żeby tak się stało, jego zdaniem, potrzebny jest dalszy rozwój ruchu. - Cała federacja, jej wszystkie grupy oraz podgrupy, są wielkim dobrodziejstwem. Niewątpliwie jedna wspólnota podtrzymuje życie drugiej. Dlatego tak ważne jest, by każda z nich rodziła nowe. Betel to jednak przede wszystkim nieustanna troska o rozwijanie życia wewnętrznego, to na pewno konkretne współtworzenie świata wartości nieprzemijających, to również bezmierne towarzyszenie człowiekowi słabemu w pełnym poczuciu własnej słabości - konstatuje Andrzej Kalinowski.

Zaprzyjaźnione strony